środa, 27 lutego 2013

Rozdział IX


                                          Rozdział IX


    - To może zapoznasz nas z koleżanką - powiedział uroczo, a nawet bardzo uroczo Harry.
- oj przepraszam zapomiałam, że się nie zncie. Veronika, to jest Zayn, Liam, Louis, a ten to.... - nie dokończyłam bo, Hazza mnie wyręczył.
- Harry. - dokończył.
-Veronika.
- a Niall'a już znasz.
- tak my już się znamy.
- Chłopcy to jest Veronika. - Chłopcy się przywitali się jeszcze z Verą i gadaliśmy resztę drogi, która minęła bardzo szybko.
    Przed wejściem było bardzo głośno. Z środka dobiegały dźwięki "Where Them Girls At - David'a Guetty, Nicki Minaj &Flo Rida'y". Na całe szczęście ochroniarz nie poznał, że mam 16 lat.




<--- (Klub)





 


  









 Usieldliśmy na pierwszej, lepszej kanapie, nie poprawka na pierwszej, wolnej kanapie. Siedzieliśmy tak -->  






 Zayn gdzieś poszedł, ale po 5 minutach wrócił z 7 drinkami, tego typu -->
- Stop! Zayn, czemu przyniosłeś 7 drinków, a nie 4 ? - zapytał blondyn, a Zayn zaczą specjalnie liczyć wszystkich palcem.
-Idioto! dziewczyny są nie pełnoletnie, a liam nie pije. - oświadczył Niall.
-heeeejj... a skąd wiesz że ja nie piję ? - zapytałam.
- i ja ? - zapytała Vera.
- nie, nie, nie! ja wam alkoholu nie dam.
-no to sobie same weźmiemy.
-oj... Niall, ta weź wyluzuj, jeden lekki drink im nie zaszkodzi. - staną za nami Lu.
- no dobra, ale tylko jeden - wreszcie się zgodził.
- no to co ? zdrowie naszych nowych koleżanek- powiedział Hazza i popatrzył na mnie i Veronikę.
- i kolegów - dodała dziewczyna.
-Zdrowie. - wszyscy stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy.
- ooo... takiego mocnego jeszcze nie piłam - powiedziałam.
-oj dziecko. Przyznaj się, że ty jeszcze nigdy nie piłaś nic innego poza Picolo.  - zaśmiał się Louis, na co wszyscy bez wyjątku zaczęli się śmiać.
-Louis'ie drogi! Na sylwestra byłam taka najebana, że w nowy rok obudziłam się w rowie, z krótkim rękawkiem, spodenkami, okularami i sandałami, a obok mnie leżał kolega i było -10 zimna.
- to ty już straciłaś dziewi... - dopytywał chłopak.
-Luuu.... - przerwał mu lokowaty.
-Spoko Harry. Jestem, bo to był tylko kolega.
- Tak, tak kolego- nabijał się Zayn.
-No naprawdę -zapewniełam (co było prawdą)
-tak, tak, a ja jestem prima balerina. - Napijał się dalej.
-oj proszę cię.
-dobra, dobra choć zatańczyć- zaproponował
- okey. - zgodziłam się, bo nigdy nie odmawiam chłopakom, ale bywają wyjątki. Jak przechodziłam obok Niall'a zauważyłam jak patrzy na Zayn'a z pod byka. Veronika po chwili wyszła z Harry'm na parkiet i zaczęli wywijać, tak samo jak my. Lu i Niall poszli na jakieś panny, a Liam siedział sam i pisał sms'a.
-gdzie nauczyłaś się tak tańczyć ? - zapytał.
-jak ?
- no tak fajnie -uśmiechną się.
-aa.. dziękuję. Wiesz nawet nie wiem. - w  tym momęcie złapał mnie w tali, obkręcił i nagle przychylił i znowu odstawił.
- Wow. Zayn. A ty gdzie takie tryki się nauczyłeś robić ?
-a tu o wódzie. - chwilę pogadaliśmy, cały czas tańcząc. Przetańczyliśmy razem chyba 7 piosenek. W Polsce po 7 piosenkach, byłam już nie obecna, z powodu spożycia alkocholu, w dużych dawkach. Tańczyłabym z nim pewnie jeszcze trochę, ale podczas obrotu, Niall zrobił odbijanego.
-I co ? podoba  ci się w Anglii ?- zapytał z ni tego ni z owego.
-Tak i to bardzo, tylko ta pogoda. W polsce było dzisiaj +32.
-O Jezzuuu... ja bym chyba nie wytrzymał w takim upale.
-haha... to wtedy jedzie się na rzekę.
-aaaa....
- noo..
- a ty z kim jeździłaś na tą rzekę ?
- z trzema przyjaciółkami i dwoma kolegami.
-kolegami powiadasz?
- a co? zazdrosny ? - chyba się nie spodziewał takiej odpowiedzi, bo spłoną burakiem.
- nie- odpowiedział krótko. Tańczyliśmy jeszcze baardzo długo, muszę przyznać był niezłym tancerzem. Zakręciło mi się trochę w głowie.
-Muszę na chwilę usiąść. - oznajmiłam tylko i kierowałam się w stronę naszego miejsca.
-dobrze, ja idę do kibla.




________________________________________
Jest 2/4. Wiem, wiem krótki ale mam bardzo dużo nauki. Ale wiecie to jest tylko wstęp zobaczycie co się będzie dalej działo :D



           Buziaczki A. xoxo

poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział VIII


            Rozdział VIII 

 
    Oznajmiłam mamie, że idę dzisiaj na dyskotekę. Na całe szczęście nic nie pytała typu: "gdzie?", "z kim?", "o której wrócisz?", "przyjechać po ciebie?" itp.
    Postanowiłam pierwsze iść, wziąć prysznic, wysuszyłam włosy i poszłam ubrać bieliznę, a  następnie to--->
Włosy rozpuściłam i lekko podkręciłam końcówki. Popsykałam się moją ulubioną perfumą jaką miałam.
    Spojrzałam na zegarek była 17:59. Czyli mam jeszcze godzinę. Zrobiłam jeszcze makijaż, troszkę mocniejszy niż zawsze. Wzięłam torebkę do której dałam chusteczki higieniczne, błyszczyk, telefon, portfel i gumę do żucia. Miałam jeszcze chwilkę więc weszłam na facebook'a i przeglądałam nowe wiadomości. Usłyszałam "Drive by" i odebrałam telefon.
-halo ?- zapytałam
-dzień dobry- usłyszałam czyjś głos, który zaraz zapytał.
-czy pani gotowa ?
-tak, ale kto mówi ?
-a jak myślisz ślicznotko ?
- Louis weź się ogarnij pałkę.
-ejj noo... skąd wiedziałaś że to ja ?
-hahaha. Nie wiem, kobieca intuicja - zaśmiałam się.
-no to jak gotowa to się już zbieraj, bo my już wychodzimy.
-okey, już idę.- rozłączyłam się i poszłam po płaszcz, bo ja będziemy już wracać to będzie już zimno. Usłyszałam klakson, który zapewne znaczył, że mam już wychodzić. Powiedziałam, nie nie powiedziałam, poprawka krzyknęłam na cały dom, że już idę i wyszłam.
    Weszłam do czarnego samochodu w którym zobaczyłam piątkę chłopców, którzy powiedzieli chórem powiedzieli - cześć piękna- pewnie się zmówili, na 100% to jakiś spisek.
-cześć przystojniacy- odpowiedziałam i zajęłam miejsce obok Zayn'a i Harry'go i ruszyliśmy po Veronikę.

*15 minut później*
    Przez całą drogę chłopcy gadali na temat mojego wyglądu (pozytywnie oczywiście).  Na początku było to nawet fajne, nie powiem że nie bo było fajnie, ale po pewnym czasie trochę mnie to już zaczęło wkurzać. Mówiłam, prosiłam nawet błagałam żeby przestali, ale oni mówili dalej swoje.
- Noo... w końcu ! -krzyknęłam jak tylko auto zatrzymało się pod domem, mojej nowej przyjaciółki. Wyszłam z auta i kierowałam się w stronę domu Veroniki.
    Zadzwoniłam dzwonkiem i już po chwili słyszałam stukanie obcasów i głośne krzyknięcie "Wychodzę. Pa" po czym drzwi się otworzyły, w których zobaczyłam piękną Veronikę. Była ubrana w
to -->
-wow. - powiedziałam krótko.
-nooo... ja też wow. Ślicznie wyglądasz.
- dziękuję ty też- uśmiechnęłam się i ruszyłyśmy w stronę auta. Słyszałyśmy tylko głośne śmiech dobiegające z samochodu, ale gdy je otworzyłyśmy, nagle wszytko ucichło. Wiem pewnie się ze mnie nabijali, ale mnie nie obchodzi kogoś zdanie.
- To może zapoznasz nas z koleżanką ?  - powiedział uroczo, a nawet bardzo uroczo...










________________________________

Jest 1/4.W Środę może napiszę następny, albo jak nie bd miała jutro dużo zadania to jutro. I jak ? jak myślicie kto zapytał  czy Julka zapozna ich z Veroniką ? piszcie w komach. Chociaż mam baardzo mało komów, przez co przechodzą mi różne myśli przez moją mózgownicę. Ale tak baardzo, ale tak bardzo bardzo chciała bym podziękować alex larryharry  Która mi daje  wiele weny, i między innymi to dla niej piszę a tak wg ma świetnego bloga http://idontknowyouoryou.blogspot.com. :)


A na feriach nawet, fajnie było :D bynajmniej lepiej niż się spodziewałam, ale co ja tam będę was zanudzać moimi głupimi historyjkami. 


        Buziaczki A. xoxo


PS
Zaczęła się trasa :D jee :) tylko szkoda, że 
do polski nie zajrzą : (.
Może następnym razem.

wtorek, 19 lutego 2013

OGŁOSZENIE !!!

W tym tygodniu niestety nie dodam rozdziału, bo jestem na feriach i jestem bez dostępu do internetu. A teraz siedzę na brata tel. który właśnie poszedł się kąpać i skorzystałam z okazji. Ale obiecuję wynagrodzę to ! nie wiem jak, może jeden dłuugi rozdział albo cztery w jednym tygodniu. Co wolicie napiszcie mi w komentarzu :)


 Buziaczki A. xoxo :*

      Pozdrowienia z zadupia : /

czwartek, 14 lutego 2013

Nowa Bohaterka ;-)

imię i nazwisko: Veronika Blacks
data urodzenia: 17.05.1996
hobby: malowanie paznokci
zawód: uczennica

Rozdział VIII

                                                      Rozdział VIII

   


 Od zajścia w parku minęło 5 dni. Straszne się czułam z tym co powiedziałam mamie, choć to było kłamstwo.
    Dochodziło południe, a mi w domu się cholernie nudziło, więc postanowiłam iść na lody. Powiedziałam tylko mamie, że wychodzę. Po 15 minutach byłam w lodziarni. Zamówiłam sobie trzy kulki o smaku kiwi, brzoskwini i bananu w największym waflu. Zapłaciłam i kierowałam się w stronę wyjścia, gdy nagle poczułam wibracje w kieszeni. Spojrzałam na ekran, gdzie widniał napis " 1 nowa wiadomość od Kasia ;* " nacisnęłam odpowiedni przycisk i otworzyłam wiadomość o treści " cześć kochana ;* strasznie tęsknie, ale mam straszną wiadomość ;< jeste... " resztę wiadomości do przeczytania nie było mi dane, ponieważ ktoś w tym momęcie wpadł na mnie i przy tym jego lody wylądowały na mojej koszulce. Podniosłam głowę do góry by zobaczyć sprawcę tego całego zajścia. Była to jakaś dziewczyna, chyba nawet w podobnym wieku do mnie. Miała piękne brązowe włosy, brązowe oczy i malutki nos, jednym słowem była śliczna.
-oj... przepraszam, ja nie chciałam. Na prawdę nie zrobiłam tego specjalnie. Zapłacę za koszulkę...
-zaczęła się tłumaczyć ale ja jej przerwałam
-nic się nie stało. Nie ma potrzeby abyś za nią płaciła bo i tak się wypierze. A tak naprawdę to za bardzo za nią nie przepadam tylko ją noszę, aby nie zrobić mamie przykrości. Bo dostałam ją na 15 urodziny.
-na pewno ? - upewniała się.
- tak, na pewno - uśmiechnęłam się ciepło.
- a tak wg. to jestem Veronika, ale mów Vera.
- Julka.
- to może na przeprosiny kawa ? - zapytała.
-pewnie, tylko że muszę iść się najpierw przebrać.
- okey. hahah.
- choć ze mną.
- dobra.
*30 minut później*

     -Choć ja znam fajną kawiarnie, gdzie serwują świetne kawy -  i pociądnęła mnie za rękę. Po chwili znaleźliśmy się w kawiarni o nazwie
"Flat White". Resztę dnia spędziłam z moją nową koleżanką. Okazało się że ma tyle samo lat co ja i będziemy chodzić do tej samej klasy.
    Spacerowałyśmy po parku, gdy ktoś do niej zadzwonił.
-przepraszam cię na chwilę. - i odeszła troszkę na bok. Na jednej z ławek spostrzegłam Niall'a, więc postanowiłam skorzystać z okazji i jeszcze raz spróbować go przeprosić.
- zaraz wrócę - powiedziałam do dziewczyny, która rozmawiała jeszcze przez telefon.
    Stanęłam przed nim, na całe szczęście tym razem nie uciekał, tylko zapytał chłodno.
- czego chcesz ?
-pogadać.
-o czym ? o Lalusiach ? - zakpił
-Nie. Posłuchaj mnie i mi nie przerywaj...
-bo co ? - zapytał chamsko.
-bo ja tak mówię - podniosłam trochę głos.
-Słuchaj! - mówiłam już trochę ciszej. - To że tak powiedziałam, mojej mamie to nie znaczy że tak myślę o wa...
-hahahaha... myślisz że ci uwierzę teraz, po tym wszystkim ?
- a co jej kurwa miałam powiedzieć ? Jak bym jej powiedziała to by tylko cały czas gadała o tob... - w porę ugryzłam się w język.
- a zresztą jak mi nie wierzysz mam to już gdzieś. nara. - powiedziałam oschle i szłam w stronę przyjaciółki, ale on mnie złapał za łokieć.
-stój, już dobrze. Wierzę ci, ale za to że tak powiedziałaś idziesz z nami na dyskotekę. - uśmiechną się do mnie.
- bądź gotowa na 19.00 - dodał
-no dobra- ale stop ! jedna dziewczyna i pięciu chłopaków ? No bez przesady. Już wiem co zrobię.
- Niall... - zaczęłam niepewnie.
-hm ?
- a może iść z nami moja koleżanka?
- Pewnie. A mogę wiedzieć jak się nazywa ?
- tak. Zaczekaj chwilkę, ja zaraz wrócę.
- okk.

*5 minut później*
-No gdzie ty byłaś ? wszędzie cię szukałam. - zapytała.
- nie ważne. choć kogoś ci przedstawię, a tak wg to idziemy dzisiaj na dyskotekę.
- gdzie przepraszam ?
- na dyskotekę.
- AHA.
- o to on. Veronika to jest Niall, Niall to jest Veronika - przywitali się (podając sobie rękę)
-ja chyba ciebie skądś znam - oznajmiła Veronika.
-a znasz zespół One Direction ?
- kojarzę.
-jestem 1/5 tego zespołu. Jestem Niall Horan.
-uśmiechną się ukazując swój żółty aparat na zębach.
- O Boże. Wciągu jednego dnia poznałam dwie zawaliste osoby. - powiedziała a ja z Niall'em się uśmiechneliśmy od ucha do ucha. Chwilę jeszcze pogadaliśmy i wróciłam o 16:15 do domu.









_______________________________
postać Veroniki dodam jutro albo może jeszcze dzisiaj. I jak wam się podoba? od razu mówię w następnym rozdziale będzie się duuużo działało ;D




               Buziaczki A. xoxo . !








PS
Miłego dnia zakochanych. Jest tu ktoś taki między nami ? ;D

środa, 13 lutego 2013

;)

Nowy już jutro. Miałam dać dzisiaj wieczorem, ale śpię u przyjaciółki i niestety nie mam jak ; <


                                        Buziaczki A. xoxo. !

piątek, 8 lutego 2013

ROZDZIAŁ VII



                                             Rozdział VII


                                           ~ oczami Julki ~

    Siedziałam późnym wieczorem z mamą w salonie i oglądałyśmy tv. Zapytała ni z tego ni z owego.
- A tobie który się podoba chłopak z sąsiedztwa ?
- mamo, proszę cię. Ta to są jakieś muły i lalusie. - coś zaburczało w mojej kieszeni, wyciągnełam z kieszeni komórkę i spojrzałam na ekran "połączenie zostało przerwane". 'co ? jakie połączenie jak do mnie nikt nie dzwonił' powiedziałam sama do siebie w myślach. Szybko weszłam na połączenia->odebrane "Niall. 23.17".
Spojrzałam na godzinę 23.18. O Boże on pewnie to usłyszał, Matko Boska co ja najlepszego zrobiłam ? - pytałam siebie. Szybko pobiegłam do siebie do pokoju i próbowałam się z nim połączyć lecz on cały czas odrzucał połączenie. Wybrałam numer do Louis'a. Jeden sygnał... drugi... trzeci..
- hallo, hallo ? któż to dzwoni ? tak możemy iść na randkę o której tylko ? - śmiał się Lu lecz mi nie było do śmiechu, powiedziałam lekko załamanym tonem, lecz stanowczym
- Louis, daj mi szybko Niall'a do telefonu ! - dałam rozkaz.
- ok ale ni możesz po prostu zadzwonić na jego telefon ?
- nie, bo nie odbiera ode mnie.
- co? czemu ? coś się stało ?
- później ci wytłumaczę, możesz mi go dać ?
- tak już jestem pod jego drzwiami.
- Niaaaaaall... twój skarbek dzwoni.
-powiedz, że mnie nie ma.
- nie, bo już powiedziałem, że jesteś.
-idiota.To powiedz, że śpię.
-Nie. Niall co się stało ?
-NICC!!!! powiedz jej co chcesz ale ja z nią nie bd gadać.
-okey. Sorry Julka, ale Niall... -zwrócił się do mnie, ale ja mu przerwałam.
-wiem słyszałam. Dobra dzięki za dobre chęci. Pa - próbował jeszcze coś powiedzieć ale ja się rozłączyłam. Dzwoniłam do Niall'a jeszcze 1000 razy, ale nie odbierał. Choć wcalę mu się nie dziwię. Łzy zaczęły mi lecieć po policzku. Nie wiem czemu.
    Wyciągnełam z pod poduszki pamiętnik i zaczęłam wszystko czytać. Pisałam... pisałam... pisałam... pisałam... i skończyłam. Na reszcie mi trochę ulrzyło. Aż w końcu zasnęłam.
    Obudziłam się rano, była straszna chlapa, padał deszcz. Pierwsze poszłam wziąć prysznic, następnie ubrałam to -->
i zeszłam zjeść śniadanie. Niestety nie miałam siły, apetytu i ogólnie sensu, bo wcale nie byłam głodna. Chciało mi się tylko zapalić, więc ubrałam płaszcz, zmieniłam buty, parasoli nie brałam. Tak chyba chciałam się wyżyć myślałam, że mi ulży. Wyszłam. Gdy dochodziłam do parku zapaliłam papierosa. Szłam w stronę ławki gdzie poznałam się z Niall'em. Lecz ktoś na niej siedział. Podeszłam bliżej. To był on. Niall. Stanełam przed nim, a on uniósł oczy do góry i jak mnie tylko zobaczył energicznie wstał i chciał odejść, ale ja go złapałam za rękę.
-puszczaj mnie - próbował się wyrwać lecz ja nie ulegałam.
-Nie. Usiądź, a ja ci wszystko wytłumaczę.
-nie nie trzeba. Nie musisz udawać, że nas lubisz. My już jesteśmy do tego przyzwyczajeni.
-ale ja nie udaję tyl...
-taaa.. czy ty możesz przestać kłamać. Bo ja po prostu nienawidzę jak ktoś mi mówi kłamstwo prosto w oczy! rozumiesz ? zostaw mnie. Nie chcę cię znać! jesteś okropna. - w tym momęcie wypadł 'no kurwa świetnie' pomyślałam i popatrzyłam na fajkę leżącą na chodniku. Niall wykorzystał chwilę mojej nie uwagi i wyrwał mi się.
- Niall... stój!!!!!!! proszę - ostatnie słowo powiedziałam dławiąc się łzami.





__________________________________________
Wiem, wiem krótki ale tak miało być.  podoba się ? przepraszam że tak późno ale nie miałam jak dodać wcześniej. I baaaaardzo dziękuję za tyle komów ; DD


          Pozdrawiam A. xoxo . ;*















czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział VI

Miałam dodać jutro dopiero rozdział ale związku z tym że jestem chora daję dzisiaj. Może jak jeszcze jutro nie pójdę do szkoły to dodam.




                                    Rozdział VI

*dwa dni później*
                                ~ oczami Niall'a ~
W salonie siedział Zayn, Liam i Harry i coś oglądali, a ja z Louis'em siedziałem w kuchni.
-ale ja jestem głupi
- dlaczego ? - zapytał mnie Louis
- bo nie wziąłem numeru od Julki
- ooo.. to ja mam pomysł - powiedział i poszedł do salonu
-ej chłopaki idziemy do naszej sąsiadki - usłyszałem głos dobiegający z salonu.
-okey. Fajnie - powiedział Zayn
- Niaaaaall idziemy do Juuuuulki, choć szybko ! - jak to usłyszałem szybko poderwałem się do góry i po chwili staliśmy pod jej drzwiami.

~ oczami Julki ~

    Siedziałam w pokoju i właśnie skończyłam układać rzeczy na półce, nagle usłyszałam głos mamy
- Juuuulka. Masz gości - JA ? GOŚCI ? przecież ja tu nikogo jeszcze nie znam. Wyszłam z pokoju by zobaczyć "moich gości". Zobaczyłam pięciu chłopców wchodzących po schodach. Pierwszy szedł Harry, Liam, Niall, Lu i Zayn. Każdy do mnie podszedł i przytulił.
- co wy tu robicie ? - zapytałam jak już byliśmy u mnie w pokoju.
- przecież, ci powiedziałem że jak wy do nas nie wpadniecie to my u was zawitamy - uśmiechną się Mulat.
- co chcecie do picia ?
- hmm.... ja poproszę wodę - poprosił Lu
-mi soku -  powiedział Harry i reszta chłopaków też chciała soku.
-okey a wodę gazowaną czy czy nie gazowaną ?
- gazowaną - odpowiedział Lu.
    Po chwili wróciłam z pięcioma sokami, jedną wodą i jakimiś ciasteczkami.
- proszę bierzcie - powiedziałam
- ja ciastkami nie pogardzę - uśmiechną się Niall i wziął garść ciastek.
    Siedzieliśmy,gadaliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy, a chłopcy do swojej posiadłości poszli o 19:47.

                                                 ~ oczami Zayna ~

- mam numer Julki, mam numer Julki - skakał i wymachiwał swoim telefonem po całym domu Niall.
- co się tak cieszysz ? my też mamy - powiedział złośliwie Harry. Na co Nialler tylko wystawił język i nic sobie z tego nie zrobił.
- Ooo... nasz mały Horanek się zakochał - Blondynek na te słowa puścił buraczka
- właśnie że nie tylko ona jest miła, ładna, ma takie piękne oczy, delikatne dłonie, a jej włosy pachną wiśnią i ...
- no weź już przestań gadać, tylko dzwoń do niej i umów się z nią na randkę - powiedział Lu
-NIE !!!!
-dlaczego ? - dopytywał
- bo nie i koniec tematu - na te słowa wszyscy zrobiliśmy wielkie oczy, bo jeszcze nigdy tak
do nas nie mówił. Wkurzony Irlandczyk poszedł na górę i mocno trzasną drzwiami. Ale o co jemu chodziło ? nie wiedział nikt z nas


___________________________________
BAAAARDZO DZIĘKUJĘ za aż 5 komentarzy. Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa ; DD Jak już wspomniałam może dodam jutro rozdział, ale nie obiecuję. I jak wam się podoba VI ?
A i baaardzo również dziękuję za dobre rady od alex larryharry i od Anonimowego konta. 

            Pozdrawiam A. xoxo ;*

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział V

Rozdział V

    Po drodze zapaliłam jednego papierosa, tak przy Sebastianie, on wie że palę.
    Po 10 minutach dotarliśmy do jakiejś cukierni o nazwie "PINK CAKE LAND". Kupiliśmy ciasto orzechowe, malinowe i czekoladowe. Jakiś czarno-włosy chłopak potrącił mnie łokciem powiedział tylko ciche "sory" i poszedł dalej. Niezła kultura w tej Anglii.
    Wróciliśmy do domu oddałam mamie resztę, wzięliśmy placek orzechowy i wyszliśmy z domu.
-to których pierwszych sąsiadów zaszczycimy naszym przyjściem ? - zapytał
-to może choć tu na przeciwko. - nic nie odpowiadając uśmiechną się i ruszył przed siebie. Po chwili staliśmy pod domem sąsiadów. Ten sąsiad miał bardzo ładny ogródek, dom zresztą w mojej okolicy każdy miał ładny ogródek i dom. Zadzwoniłam dzwonkiem, bo chłopak nie miał jak bo trzymał ciasto, któro pięknie pachniało. Usłyszeliśmy stuk butów za drzwiami.
-kto tam - zapytał jakiś chłopak przez drzwi których nawet nie otworzył "DUPA" miałam odpowiedzieć ale się opanowałam.
-nowi sąsiedzi - odpowiedziałam
-jeśli jesteś jakąś zwariowaną fanką to od razu odejdź. - mówił nadal przy zamkniętych drzwiach.
- co ? co ty kurwa człowieku gadasz jakieś pierdoły ? jaka fanka ? czyja fanka ? - pytałam ze złością i w tym momęcie otworzyły się drzwi i ujrzałam znajomą twarz.
- cześć - przywitał się
- cześć - powiedziałam musem
-sorki że tak dopytywałem, ale ostatnio wiele fanek nas odwiedziło - zrobiłam minę WTF ? bo totalnie nie wiedziałam o czym on gada.
- nowi sąsiedzi mówisz, ciekawe skąd ? - zapytał podejrzliwie
- z naprzeciwka - mówiłam podniesionym tonem
- ale z tego co mi wiadomo to tam mieszka pani Zielinska.
- Zielińska jak coś. Wiem i nadal tam mieszka tylko, że z nami. Jesteśmy jej dziećmi.
- aaa.. to proszę wchodźcie - zaprosił nas do domu, ale prawdę mówiąc odechciało mi się tam iść.
- CHŁOPAKIIII.... CHODŹCIE, BO MAMY GOŚCI. - wydarł się ten idiota. W jego domu, albo ich domu jest nawet ładnie. Widać, że mają kasę, bo jest bogato urządzony.  Weszliśmy do salonu gdzie siedzieli jacyś chłopcy. Jeden ostrzygnięty na krótko, drugi hejjj.. przecież to ten ze sklepu ! tup,tup,tup... usłyszałam jak ktoś schodził po schodach "Boże, pewnie dalej jacyś debile" myślałam, ale tym razem zobaczyłam już mi dobrze znane twarze.
- Julka ? a co ty tu robisz ? - pytał zdziwiony blondyn
- A co ty tu robisz ?
- Mieszkam. Teraz twoja kolej - odpowiedział
-hahahahaha. Witaj sąsiedzie - odpowiedziałam śmiejąc się.
- To ty jesteś córką pani Zielińskiej ?
-No. A skąd ty to wiesz ?
- a kiedyś zgadałem się z nią i mi trochę o tobie opowiedziała
- Dobra koniec tej pogaduchy - wtrącił Lu.
- Miło cię widzieć - powiedział i pocałował mnie lekko w policzek. Co mu odwaliło ?
- mi ciebie też
-Ej no chłopaki ale weźcie nas przedstawcie może. - wtrącił czarno-włosy.
- No jak musimy - zaśmiał się Niall.
- Julia ten czarny to Zayn, ten w kręconych włosach to Harry, ten to Liam, a mnie i Louis'a
to znasz. Chłopaki to jest Julia, ale tego kolegi to niestety nie znam - powiedział Niall
- Sebastian jestem.  - przedstawił się
- Niall. Ale wy macie te imiona w polsce. Nawet ich nie da się wypowiedzieć. - zaśmiał się
- Ja jestem Louis ale mów do mnie Lu.
- ok - zgodził się
- Zayn - podał rękę Sebie
- Harry - zrobił to co Zayn
-Liam - zrobił to co Zayn i Harry
- Dobra my już uciekamy - mówiłam chcąc już opuścić budynek
-Nie zostańcie jeszcze, opowiecie nam trochę o sobie.
- O właśnie proszę ciasto - obudził się mój braciszek.
- to ja to może wezmę. - podszedł uśmiechnięty blondyn i wziął ciasto. My w tym czasie usiedliśmy na kanapie. Niestety musiałam się poddać, bo wiedziałam że i tak nas powstrzymają
- No to opowiedzcie coś o sobie. - zaproponował Liam
- A więc... - zaczą Brat
- Jesteśmy z polski bla bla bla bla bla - gadał i gadał, oni zadawali mu pytania i nagle usłyszałam słowa mojego brata
- Nasz ojciec został w polsce bo...
- my już musimy iść niestety - przerwałam mu bo każdy chyba nie musi wiedzieć że mój ojciec siedzi. Ale z drugiej strony to nawet dobrze że już idziemy, bo siedzieliśmy tam już z dobre pół godziny, a mnie tam tak nuliło. Jednym słowem NUDY.
-ale zaczekajcie jeszcze chwilę...
- nie, nie my już się trochę zasiedzieliśmy, musimy się jeszcze rozpakować i wg.
- no to jak musicie. Wpadnijcie jeszcze kiedyś, ale pamiętajcie że jak wy nie przyjdziecie to my się sami wprosimy.
-dobra. Narazie.
-pa - i wyszliśmy nareszcie.




_________________________________________________
Jest V. Mam chyba tylko jedną czytelniczkę/czytelnika ale nie poddaję się i piszę dalej



           Pozdrawiam A. xoxo

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział IV


Rozdział IV

Siedzieliśmy w salonie i trochę odpoczywaliśmy. Michel w tym czasie poszedł do auta, po chwili wrócił z trzema różnymi ciastami.
-Ooo.. ciasto - krzykną  Seba.
-hahaha szkoda tylko że to nie dla ciebie - zaśmiała się mama.
-to dla kogo ? - zapytałam ciekawska.
-no musicie przywitać jakoś sąsiadów.
-taa..
-to wy idźcie a ja tu trochę ogarnę- powiedziała ciepło mama.
-a nie możemy tego jutro zrobić ? - zapytał brat
-tak, ale ciasto może się popsuć.
to wtedy kupimy nowe, a to zjemy teraz - uśmiechną się chłopak
-no niech ci będzie - zgodziła sie i rozpakowała jedno ciesto.
-ja nie jestem głodna mogę iść zwiedzić okolicę ? - zapytałam
-jasne tylko nie idź za daleko
-ok. pa - ubrałam buty jakiś płaszczyk (w końcu to jest Londyn, a nie Polska) i wyszłam. Znalazłam jakiś park, a obok niego plac zabaw. Usiadłam na jednej z huśtawek i zaczełam się lekko bujać. Zapchałam ręce do kieszeni. Coś tam było wyciągnełam paczkę papierosów. Ucieszyłam się bo miałam ochotę właśnie zapalić. Podszedł do mnie jakiś młody facet
-taka młoda i już pali - powiedział do mnie, na co ja popatrzyłam na niego spod byka.
- dobra nie patrz tak na mnie, przepraszam jeśli powiedziałem coś nie tak - powiedział lekko przestraszony
-nic się nie stało. Wiem że nie powinnam, ale jakoś nie umiem się powstrzymać
-wiesz rób jak chcesz. A tak wg to jestem Louis.
-Julka. Wiesz ja chyba gdzieś ciebie widziałam, tylko nie wiem gdzie.
-Może w gazetach, plakatach, bo jestem Louis Tomlinson z zespołu...
-One Direction. Mojej przyjaciółki siostry córka ma na waszym punkcie obsesje.
-A ile ma lat ?- zapytał ruszając dziwnie brwiami.
-9 - odpowiedziałam krótko.
-aha. Fajnie - po moich słowach znikną z jego twarzy banan.
- a ty też fanka? - zapytał, na co ja nie wiedziałam co mam powiedzieć, bo ich jęków nie znosiłam, ale nie chciałam mu zrobić przykrości.
-niestety jeszcze nie słyszałam jeszcze żadnej waszej piosenki. - skłamałam
-a to szkoda, bo... - nie dokończył bo ktoś go zawołał
-Tomlinson! gdzieś ty był do cholery ? Wszędzie cię szukałem idioto, a nawet dzwoniłem. - powiedział jakiś chłopak w blond włosach. A ja chwilę przed jego przyjściem zgasiłam papierosa.
- tu jestem
-widzę i to nie sam - powiedział cwaniacko blondyn na co ja przewróciłam oczami.
-może nas przesdstawisz ? - zapytał
-oj wybaczcie. Julka to jest Niall, Niall to jest Julka.- podaliśmy sobie ręce i w tym momęcie poczułam łaskotanie w prawej kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- halo ? - usłyszałam głos mamy
- no co tam ?
- gdzie jesteś ?
- w jakimś parku
-aha, ale weź już wracaj do domu
- okey za 5 minut będę. pa - rozłączyłam się i zobaczyłam dwóch gapiów, którzy patrzyli na mnie jak by zobaczyli Elvisa Presley'a.
-yy.. coś się stało ?
-po jakiemu to ?
-polsku
-znasz polski ? - dopytywał się głupi blondyn.
-nie, rosyjski i gadałam po polsku. - powiedziałam sarkazmem.
-dobra ja muszę już lecieć pa
-może cię odprowadzimy ? - zaproponował Lu.
-nie nie trzeba, mieszkam niedaleko. Pa
-Pa.

*następny dzień*
    Obudziłam się o równej 9:30. Wzięłam prysznic ubrałam jakieś rzeczy --->
 i poszłam zjeść śniadanie. Mama na śniadanie zrobiła gofry z duużą ilością bitej śmietany i różnych owoców. Po zakończonym śniadaniu poszłam do salonu i oglądałam VIVE, MTV i różne takie programy. Gdy mi się skończył zapał do oglądania tv, poszłam do kuchni sprawdzić co na obiad. W kuchni Sebastian pomagał przy obiedzie, mama... STOP! Sebastian pomagał przy obiedzie ?
-Sebastianku ty masz gorączę ? boli cię coś ? - zaczełam się z niego nabijać.
-wal się.
-dzieciaki przestańcie ! kiedy pójdziecie przywitać sąsiadów ?
-nie wiem, możemy iść teraz.
-no to idź przynieś mój portfel.
- co ty kase będziesz im dawać ?
-nie, co z pustymi rękami mam was puścić ?
-aaa...
-masz 20€ powinno wystarczyć
-a ile tego kupić ?
-policz sobie sąsiadów.
-dobra to my idziemy pa
-pa - wyjełam z kieszeni płaszcza papierosy wsadziłam je do małej torebki i wyszliśmy.







 _________________________________
Jest IV. I mam do was pytanie ! podobają wam się bohaterzy bo jak nie to ja mogę zmienić.

           Pozdrawiam A. xoxo


PS Następny Niedziela/Poniedziałek/Wtorek

piątek, 1 lutego 2013

;DD

Nowy dodam jutro na 100% i przepraszam ale dzisiaj nie mam czasu.

      Kocham i pozdrawiam A. xoxo ;**