sobota, 27 kwietnia 2013

Informacja !

Hejj... dziewczyny przepraszam ale mam jakieś problemy z internetem i usterkę dopiero usuną ją w przyszłym tygodniu. To znaczy że rozdział będzie już w przyszłym tygodniu. I baaaaardzo was przepraszam za tak długą nieobecność.




      Wasza A. xoxo :*

piątek, 12 kwietnia 2013

Rozdział 15

Rozdział 15.

    Po 25 minutach jazdy podjechaliśmy pod bardzo ładną restaurację. Weszliśmy do niej, wnętrze było bardzo ładnie umeblowane. Kolory świetnie były do siebie dopasowane, a na stolikach panował porządek. Wszystkie sztućce i naczynia były równiutko poukładane. W kącie grała orkiestra, lecz niestety nie grali tego co ja lubię tylko jakieś smęty.
    Podeszliśmy do recepcji Niall o czymś rozmawiał z jakimś facetem. Nie wiedziałam o czym ponieważ za bardzo byłam zajęta oglądaniem wnętrza. Uwielbiam dopatrywać się szczegółów i błedów, w tej restauracji też próbowałam, ale nie udało mi się ponieważ wszystko było dopięte na ostatni guzik.
     Po chwili szłam za Niall'em bo ja nie wiedziałam gdzie mam iść. Horan zaprowadził mnie do stolika który był naj mniej widoczny, chyba każdy wie dlaczego(Niall jest gwiazdą).  Wtopiliśmy się w tłum i nikt nie zwracał na nas uwagi. Podszedł do nas kelner i podał nam "Menu", a po chwili odszedł. Przewracałam kartki, ale nic nie było takiego, co by mi specjalnie zaimponowało. Nagle wpadło mi w oko, danie któro bardzo fajnie brzmiało mianowicie "     56.  Makaron z pomidorami koktajlowymi, ogórkiem, papryką, oliwkami i sosem...........................................20.69£" Dość przyzwoita cena, to musi być dobre.
Po chwili przyszedł kelner.
- co podać ? - zapytał.
- co dla ciebie ? - zapytał Niall.
- Julka ? O cześć
- Dennis ? co ty tutaj robisz ? zrezygnowałeś z taksówki ?
- Pracuję. Nie, nie zrezygnowałem tylko mam dwie prace od 17:00-21:00 i później od 21:30-4:00.
- o wow. Mi by się tak nie chciało.
- haha.
- poznajcie się Niall to jest Dennis... ale nazwiska nie znam. haha
- Dennis Weasley
- noo... Dennis to jest Niall...
- Horan, znam ciebie. Chyba każdy cię zna. - dokończył za Dennis. Chłopaki podali sobie ręce.
- dzięki - powiedział Horanek.
- my tu gadu, gadu a ja w pracy jestem. Więc co podać ?
- Co dla ciebie ? - zapytał mnie irlandczyk.
- no to mi 56.
- tylko ?
- tak, haha wystarczy mi.
- okey. To ja poproszę 7, 23, 40 i 47.
- dobrze, a co do picia ?
- Ja poproszę sok wieloowocowy - powiedziałam
- ja też. - powiedział Niall.
- Coś jeszcze ?
- ja dziękuję, a ty ? - pomachałam głową przecząco, a Dennis odszedł.
- Skąd go znasz ? - zapytał Niall, opowiedziałam mu całą historię, a jak skończyłam opowiadać Dennis przyszedł z naszymi zamówieniami. Niall dał jemu spory napiwek i odszedł.
- Ty to wszystko zjesz ?
- a ty tylko tyle zjesz ?
- pierwsza zadałam tobie pytanie.
- tak, zjem to wszystko. A ty tylko tyle zjesz ?
- to mi wystarczy.
- ahaaa....
- coś nie pasuje ?
- nie wszystko w porządku. - odpowiedział po czym zabraliśmy się za jedzenie. Niall zaczął od 7. (zupa z brokuł) póżniej za 23. (krewetki z jakimiś warzywami) następnie za 40. ( ziemiaki, chyba ryba, surówka i sos) a na końcu za 47. (naleśniki z bitą śmietaną) trochę się dziwiłam, żę takie dania podają w takiej eleganckiej restauracji. Po 20 minutach nasze talerze były puste.
- wiesz co ? nie chce mi się tu siedzieć. Idziemy na spacer ? - zapytał.
- jestem zaa - uśmiechnełam się, a Niall poprosił o rachunek. Zapłacił za nas obojga, ja oczywiście chciałam zapłacić, ale Niall, to Niall. On jak już coś powie to tak musi być.
    Szliśmy jakimiś wąskimi uliczkami cały czas się śmiejąc. Czułam się z nim bezpiecznie, ale skąd mogłam wiedzieć czy mnie nie zaciągnie w jakieś krzaki, czy ciemną uliczkę i nie zrobi czegoś ( chyba każdy wie o co chodzi). W pewnym momęcie niekonrolowanie moja ręka popęzła pod rękę Niall'a, ale on nic sobie z tego nic nie zrobił, tylko szedł przed siebie tak jakby nic się takiego nie stało. Inni chłopcy by zaraz mogli by sobie pomyśleć, że się narzucam albo inne pierdoły, a on nie. Nie wiem czemu ale cieszył mnie ten fakt.
    Doszliśmy do dobrze znanego mi już miejsca w tym parku, w którym zapoznałam się pierwszy raz z Louis'em i Niall'em. Usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce. Rozmawialiśmy o naszym dzieciństwie, w pewnym momęcie Niall wyciągną scyzoryk. Serce podeszło mi do gardła.
- Niall, co ty do cholery robisz ? po co ci to ? nie zabijaj mnie .- mówiłam wystraszona, a ręce i nogi trzęsły się jak galarety.
- haha spokojnie nic ci nie zrobię. - zaśmiał się Horan.
- to po co ci to ?
- po to - zszedł z ławki i zaczą coś na niej ryć. Po skończonej "pracy" Niall odsłonił ręką swoje "arcydzieło". Napisał na niej J+N=FOREVRER FRIEND <3. Jej jakie piękne. W tym momęcie dobiegły do moich uszu znajome dźwięki. Wyciągnełam z torebki telefon i zapytałam Niall'a czy mogę odebrać, oczywiście się zgodził.
- Hallo ?
- Cześć Julia. - usłyszałam mojego rozmówcę, a raczej rozmówczyni którą okazała się Kasia. Miała nadzwyczaj cichy i spokojny głos. Słychać było, że jest trzeźwa co u niej jest to bardzo, ale to bardzo rzadkie.
- hej, hej mała. Co tam u was słychać ?
- Świetnie - cisza w słuchawce, po chwili powiedziała lekko podenerwowanym głosem.
- Boże kochany ! co ja do cholery wygaduję ? Julia, wszystko się sypie. Wszystko spiepszyłam, całe moje życie. Aż do cholernej śmierci rozumiesz?
- Boże Kasia co się stało ?
- Julia..... Ja... bo ja... no bo ja zostanę za 9 miesięcy matką...



___________________________________

Wiecie co ? Jest tyle wyświetleń, że głowa mała a ile komentarzy ? tylko 1 :( nawet nie wiecie jak mi jest smutno... nic więcej nie mówię.


           Wasza A.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 14


                         Rozdział 14


-Cześć Zayn.
- halo ? o hej.
- co porabiasz ?
- a siedzę sobie i się nudzę troszkę. A co  ?
- to za 5 minut u mnie. Czekam. Pa - i się rozłączyłam bo wiedziałam, że i tak przyjdzie.
    Po 7 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam ze schodów i zerknełam szybko na zegarek i otworzyłam drzwi.
- Dwie minuty spóźnienia.
- cześć, wiesz bardzo miło mi cię widzieć, jak się cieszę, że znowu cię widzę. - oznajmił z sarkazmem w głosie.
- dobra, już daj spokój. Idź do pokoju i wychodzimy.
- co ? gdzie ?
- musisz mi pomóc wybrać sukienkę na kolecję.
- kolację ? oo.. a z kim ?
- nie ważne.
- wiesz mam lepszy pomysł...
- jaki ? - przerwałam mu.
- zadzwonię po moją dziewczynę, ona ci lepiej pomoże niż ja. Bo ja się nie znam na tych wszystkich sukienkach, spódnicach, butach i tych wszystkich pierdołach.
- ale może ona nie ma czasu.
- to zadzwonię i się zapytam.
- ok jak chcesz. - Zayn wyciągną telefon, coś po psztykał i przyłożył do ucha. Po chwili powiedział;
- cześć kochanie...
- co porabiasz ? ...
- a masz jakieś plany ?...
- no to świetnie, bo wiesz musisz mi, a raczej mojej sąsiadce w czymś pomóc...
- tak ta co tu niedawno zamieszkała..
- pójdziesz z nią na zakupy ?...
- och dziękuję. Kocham cię. Tak tu na przeciwko nas. No... to Pa. - słyszałam tylko urywki, rozmowy które wypowiadał Zayn.
- i co ? - zapytałam jak tylko odsuną komórkę od ucha.
- będzie za 15 minut.
- o to świetnie.
- to ja już lecę. Pa
- ale stój... nie tak prędko mam z tobą do pogadania !
- słucham.
- ty już nie miałeś czego wymyśleć ?
- co ? nie wiem o co ci chodzi.
- o fajce.
- aaa.. no sorki nie wiedziałem, co mam powiedzieć, a to mi wpadło do głowy i to powiedziałem. Ale przynajmniej uwierzył. haha
- haha no. - chwilkę jeszcze porozmawialiśmy, a potem poszłam otworzyć drzwi, bo ktoś zadzwonił dzwonkiem. W drzwiach stała bardzo ładna dziewczyna.-->
- Cześć jestem Perrie Edwards.
- Julka Zielińska miło mi. Zapraszam do środka
- ładnie tu.
- dziękuję. Jejku ja jeszcze nie ubrana dasz mi 5 minut ?
- jasne.
- proszę rozgość się. chcesz coś do picia ?
- nie dziękuję.
- dobra to ja za 5 minut będę, a ty Zayn otrzymaj Perrie chwilę towarzystwa.
- oczywiście pani profesor - odparł chłopak, a ja już nie zwracając na niego uwagi pobiegłam szybko do swojego pokoju i wybrałam się szybko w --->
, poprawiłam makijaż i po 5 minutach byłam już gotowa. Chyba jeszcze nigdy tak szybko się nie wyrobiłam.   
    Zbiegłam na dół i powiedziałam, że jestem gotowa.
- Sebastain ! ja idę, nie wiem kiedy wrócę Pa.
- Pa - usłyszałam i wyszliśmy. Zayn poszedł do domu.
- Zadzwonić po taksówkę czy idziemy na nogach ? - zapytałam.
- a dokąd my idziemy ? Bo z tego co słyszałam idziesz na randkę.
- haha. Nie nie idę na randkę. Ale na kolację. Szczerze to jeszcze nie byłam tu na zakupach i nie mam zielonego pojęcia gdzie jest jakiś sklep odzieżowy.
- hmmm... to może do centrum pójdziemy. Tam na 100% coś znajdziemy. Ale stąd do centrum jest jakieś 5 km, więc polecam jechać taksówką.
- 5 km ? o łał. To ja dzwonię po taksówkę.
- dobra. - wyciągnełam czarny telefon w białe usta i popstrykałam trochę i po chwili rozmawiałam z taksówkarzem
- dzień dobry. - przywitałam się
- dzień dobry. - podałam mężczyźnie adres, on tylko powiedział, że jest w pobliżu i że będzie na 5 minut.
     Jak powiedział tak było, bo po 5 minutach przyjechał. Jechałyśmy 30 minut, przez korki.
     Weszłyśmy do wielkiego budynku zwanego "centrum handlowe" a wygląda tak --->


Weszłyśmy do jakiegoś sklepu, ale nic mi nie przypadło do gustu. Było tak też w 4 następnych sklepach. Weszłyśmy do piątego, od razu moją uwagę przykuła jedna sukienka. Bardzo mi się spodobała, pokazałam ją Perrie, jej też się spodobała, więc poszłam ją przymierzyć. Wspaniale na mnie leżała, ona została stworzona dla mnie. Szybko ją kupiłam i poszłyśmy szukać jakiś pasujących do niej butów. Dziewczyna staneła i powiedziała:
- znalazłam ! - odwróciłam się i przez szybkę zobaczyłam idealnie stworzone do tej sukienki. Tylko był jeden minus. Mianowicie miał na oko 12 cm. Ostatni polubiłam szpilki, ale nie aż takie wysokie. Pezz wziełam mnie pod rękę i kazała mi je mierzyć, mimo moich sprzeciwień i tak je musiałam bo ona by i tak nie odpósciła. Przeszłam się po sklepie i nawet nie było aż tak źle. Podeszłyśmy i zapłaciłyśmy za buty nie małą kwotę, ale mama mówi że muszę korzystać póki mogę, więc korzystam. Kobieta ok. 25 lat zakakowała moje buty i poszłyśmy dalej. Kupiłam sobie jeszcze granatowy lakier, nowy eyeliner, pomadkę i tusz. Wydałam sporo kasy 400€ ( ok. 1600 PL), ale raz się żyje.
- do widzenia - powiedziałam równo z Pezz, wychodząc z ostatniego sklepu. Fajna jest nawet, Boże co ja wygaduję ? Ona jest świetna. Po prostu druga ja, moja siostra bliźniaczka, tylko że trochę starsza.
- Muszę ci coś powiedzieć. Tylko nie krzycz ok ?
- dobra słucham
- nie zdziw się jak twoje zdięcia będą w jakieś gazecie.
- wiem. Spokojnie nic mi się nie stanie, raczej zawału nie dostanę. haha - zaśmiałam się.
- to ty wiesz kim jestem ?
- jasne, od kiedy stanełaś w drzwiach ja wiedziałam, że jesteś z tego fajnego zespołu, ale nie mam zamiaru się zachowywać jek te wszystkie idotki, które krzyczą i piszczą, że własnych myśli nie słychać.
- łał. pierwszy raz widzę taką osobę jak ty.
- to znaczy jaką. Taką zwykłą, normalną, która nie zadaje się ze mną dla sławy i pieniędzy.
- dzięki to bardzo miłe.
- nie, miłe jest to co robisz, dlatego proszę to dla ciebie. - wręczyłam mi tę bronsoletkę -->
- Boże, dziękuję. Ale ja nie mogę tego przyjąć.
- ale to za to że jesteś taka wyjątkowa i proszę weź ją.
- po prostu nie wiem co mam powiedzieć.
- przytul mnie. - jak poprosiła tak zrobiłam. założyła mi na rękę bronsoletkę, a potem zadzwoniłyśmy po taksówkę.

*dom,
godzina 17:20*


    Wziełam prysznic, po czym wytarłam dokładnie swoje ciało i wtarłam w siebie truskawkowy balsam do ciała. Wysuszyłam włosy i włożyłam sukienkę i ubrałam buty. Umyłam zęby. Wziełam kosmetyczkę i wyciągnełam z niej podkład, nałożyłam go na twarz i roztarłam, następnie pociągnełam tuszem po rzęsach, a na koniec pomalowałam usta. Spojrzałam na zegarek była 18.02. Umyłam dłonie wyrównałam pilniczkiemi paznokcie i  pomalowałam nowo-zakupionym lakierem. Włosy lekko podkręciłam i udałam się do pokoju. Otwoszyłam szkatułkę z kolczykami i ubrałam jakieś piórka. Przypomiałam sobie, że mam taką fajną bronsoletkę, która będzie świetnie pasować do mojego dzisiejszego ubioru. Szukałam jej wszędzie, ale nigdzie jej nie było udałam się do łazienki, bo pomyślałam że może jest w koszyku z frotkami. Na całe szczęście tam była więc ją szybko ubrałam. Udałam się jeszcze do szafy po torebkę. Spakowałam do niej portfej ( tak wrazie W'u), chusteczki i telefon. Popsykałam się moją ulubioną perfumą dość intensywnie. Kompletnie straciłam rachubę czasu, a była już 18.57. A całość wyglądała tak -->
 Zeszłam na dół by tam poczekać na Niall'a.
- łaaaaał....  usłyszałam głos Sebastiana.
- i jak ? - zapytałam
- Ślicznie - powiedział.
- dziękuję - w tym momęcie ktoś zadzwonił dzwonkiem, wiadomo oczywiście kto.
- dobra, to ja uciekam. Pa
- Pa - odpowiedzieli po czym wziełam torebkę i wyszłam.
- czeee... - zaczął, ale się zaciął.
- hej - powiedziałam.
- pięknie wyglądasz
- dziękuję
- no to gdzie jedziemy ?
- niespodzianka. - w tym momęcie wsiadłam do auta, które otworzył mi Niall. No nie powiem, ale zachował się jak dżeltelmen. Popatrzyłam na dom chłopaków. W jednym z okien zobaczyłam cztery uśmiechnięte twarze. Pomachałam im, a oni się schowali poza Louis'em, który mi odmachał, ale po chwili ktoś pociągną go do dołu. Zaczełam się śmiać, a Niall posłał mi tylko pytające spojrzenie.
- Haha nie rób nic głupiego, bo mamy paru "obserwatorów" haha - zaśmiałam się, ale on dalej nie wiedział o co mi chodzi, więc mu wszystko opowiedziałam.
- Cały Lu - zaśmiał się, jak tylko skończyłam mu opowiadać.

_______________________________
Jest. Doszło dwóch nowych odserwatorów, nawet nie wiecie jak się cieszę. Po prostu was kocham :*


                       Wasza A. xoxo